Duże państwa mówią dużo, szumnie, bardzo chętnie i głośno o ekologii. Coś rzeczywiście się zmienia, ale czy wystarczająco szybko? Mam wrażenie, że nie.
Dużo podróżuję służbowo, głownie po Europie. Mam we krwi zwracanie uwagi na drobiazgi, choć wydaje mi się, że z tych drobiazgów tworzy się potem wielka góra problemów. W Holandii byłam pod wrażeniem, negatywnym oczywiście, że sprzedaje się pojedyncze plasterki szynki , sera, lub czegokolwiek innego, a każdy plasterek jest otoczony fabrycznie folią. Każdy prawie produkt w sklepie spożywczym jest w folii, toniemy w tej folii. Torebki foliowe, opakowania foliowe na wszystko! Dramat!
Muszę przyznać, że w takich miejscach nie widzę niestety żadnej poprawy. Poprawę widzę natomiast w wielu restauracjach, szczególnie tych, gdzie dostajemy posiłki na wynos. Coraz więcej z nich zamienia na przykład słomki plastikowe na papierowe, kubki lub tacki plastikowe, na takie z twardej tektury. To dobry i właściwy trend, ale myślę, że przed nami, przed społeczeństwem Europy jest ciągle ogromna praca do wykonania. Natomiast pytanie czy to Europa najbardziej zanieczyszcza ziemię i wody, czy to jednak inne kontynenty?